A teraz propolis bezalkoholowy.

Oczywiście w sprzedaży mamy dostępny propolis bezalkoholowy a dokładniej ekstrakt propolisu w roztworze bezalkoholowym i każdy może takowy za nabyć. Istnieją również wodne roztwory propolisu jednak ich aktywność jest zdecydowanie mniejsza od tej w roztworach alkoholowych. Takie roztwory wodne wykonuje się przy użyciu wyższych temperatur. Nie będę się wgłębiał w szczegóły, ale kilka miesięcy temu bodajże w Pasiece pojawił się w języku polskim artykuł na ten temat więc ewentualnie odsyłam zainteresowanych.

Po co nam propolis bezalkoholowy?

propolis bezalkoholowy

Skoro ten ekstrakt alkoholowy jest sprawdzoną metodą to po co? Ano zwyczajnie komuś może ostry smak i palące gardło po zażyciu nie odpowiadać. Gdy w grę wchodzą dzieci – również może okazać się to problemem – stąd propolis bezalkoholowy.

Jak uzyskać propolis bezalkoholowy

Sposobów jest kilka, o roztworach wodnych już wspomniałem, ale myślę, że zdecydowanie lepszym sposobem uzyskania takiego ekstraktu jest rozpoczęcie od bazy, jaką jest nalewka propolisowa na spirytusie.

Czyli najpierw robimy nalewkę propolisową na spirytusie (przepis znaleźć można w poprzednim moim artykule o propolisie. Gdy nalewka jest już gotowa mamy dwie możliwości (trzecia możliwość opisana poniżej bazuje na suchym propolisie lub propolisie po wcześniejszych dwóch metodach ekstrakcji)

Pierwszy sposób:

Oczywiście przecedzić/oddzielić resztki wosku, i inne zanieczyszczenie i postawić taką nalewkę otwartą np. nad kaloryferem, lub podgrzewać powoli w kąpieli wodnej aż do odparowania całego alkoholu wraz z wodą. Mazista substancja, jaka pozostanie nam na spodzie to będzie propolis z pewnymi jeszcze pozostałościami wosku

Drugi sposób:

Oczywiście również nalewkę propolisową oddzielamy od zanieczyszczeń przecedzamy. Do naszego naczynia w którym znajduje się nalewka dolewamy mniej więcej tyle wody co mamy alkoholu czyli powiedzmy do pół litra nalewki dolewamy pół litra wody. Tu nie trzeba być jakoś matematycznie precyzyjnym – chodzi o dość spore rozcieńczenie alkoholu a przez to zmianę gęstości cieczy.

I tu niech się nikt nie przestraszy – nalewka zrobi nam się biała jak mleko – tak ma być. Taką miksturę mieszamy dokładnie, zamykamy szczelnie i wstawiamy do zamrażarki na kilka godzin – może być nawet i doba. Ważne jest jednak żeby pamiętać że w pojemniku w którym zamykamy naszą nalewkę musi być odrobinę więcej miejsca niż jest samej nalewki – bo gdy za mocno rozcieńczymy naszzą nalewkę może dojść do zamarznięcia a jak wiemy woda powiększa swoją objętość podczas zamarzania.

Po tym czasie wystawiamy naszą miksturę z zamrażarki.

Jeśli wszystko poszło jak należy powinniśmy mieć na samej górze resztki wosku których się pozbywamy. Ciecz, która nam została odlewamy. I tu taką brudną wódkę możemy wylać lub co odważniejsi mogą przedestylować i ponownie mieć do użycia na następny raz. Mówię odważni, bo jak wiadomo w Polsce destylacja alkoholu na własną rękę jest niezgodna z prawem. Tu jednak się zastanawiam czy dotyczy to również sytuacji gdy alkohol (spirytus) kupiliśmy legalnie, rozcieńczyliśmy a potem chcemy jedynie go  z powrotem “zagęścić”. Ale tak jak mówię … prawnikiem nie jestem, na destylatach się nie znam więc wspominam o tym jako o ciekawostce i sposobie na oszczędność, a może jakiś prawnik po przeczytaniu tego się wypowie i będziemy mieli jasność.

Jeśli chcemy pozbyć się tak na 100% wszelkich pozostałości wosku możemy procedurę powtórzyć jeszcze ze dwa, trzy razy. Jeśli nie to to co nam pozostało na spodzie, ta mazista brązowa rzecz to jest właśnie czysty propolis.

Dodatkowo taki brudny jeszcze mętny alkohol można wstawić do lodówki na kilka dni do ostatecznego osadzenia się reszty propolisu na dnie a wosku na górze. Po tym czasje jeszcze raz odlewamy wszystko z góry a to co pozostało na dnie to reszta czystego propolisu który jeszcze pozostał w roztworze. 

Trzeci sposób:

Możemy również propolis rozpuścić w oleju. Do tego będziemy potrzebowali jakiegoś zdrowego oleju – może być np. oliwa z oliwek i propolisu suchego albo takiego bezalkoholowego jak opisałem poniżej. Wlewamy olej do garnka, wstawiamy garnek do innego garnka, w którym znajduje się woda (tzw. kąpiel wodna rozgrzewamy wszystko, dodajemy rozdrobniony propolis i mieszamy. Podgrzewamy miksturę do temperatury nie większej niż 70C i robimy to przez około 30-60 minut.

Po tym czasie, jako że cały propolis nam się nie rozpuścił przecedzamy taki roztwór przez gazę i gotowe – mamy olejowy roztwór propolisu zdatny do zażywania i użycia.

Roztwór olejowy propolisu z trzeciego punktu jest już gotowym produktem takim jak nalewka alkoholowa. Propolis z punktu jeden i dwa można oczywiście zażywać i stosować w takiej postaci, ale można również na przykład dodać go w odpowiednich – porządanych proporcjach do miodu. Dobrze rozmieszać i tak przygotowaną miksturę miodowo propolisową stosować w leczeniu.

Można również oczywiście dodać i nalewkę spirytusową propolisu do miodu – również zadziała, jednak alkohol odrobinę zmieni smak całości, a i też taka mikstura będzie się rozwarstwiać. Czysty propolis wykonany metodą z punktu pierwszego i dodany do miodu nie powinien się rozwarstwiać.

Jakie stężenie propolisu w propolisie?

W sklepach dostępne są różne proporcje, ale najczęściej spotykane są proporcje w przypadku kremów i maści od 3% do 10%  a w przypadku nalewek czy bezalkoholowych roztworów wodnych, czy olejowych od 3 do 20%. Sam zależnie od potrzeb czasem przygotowuję nawet 30% mikstury propolisowe celem podwyższenia działania, lub zmniejszenia porcji.

Należy pamiętać jednak, że w przypadku domowej roboty produktów zawsze dawka propolisu będzie mniejsza od tej wagowej ilości, którą np. dajemy do nalewki. Dlaczego? Ano dlatego, że zależnie od miejsca, w którym propolis był pozyskiwany, jakości pożytków w okolicy, sposobu zbioru propolis w różnym stopniu może być zanieczyszczony woskiem – czasem nawet sięgającym 50%. Więc po zrobieniu nalewki propolisowej i jej oddzieleniu od pozostałości tak naprawdę nie do końca wiemy iluprocentowy mamy roztwór propolisu. I co jeszcze ciekawsze – wraz z propolisem mamy również rozpuszczone w alkoholu trochę wosku więc np. po odparowaniu nadal pozostaje nam propolis z jakąś drobną domieszką wosku.W związku z tym zawsze polecam gdy ktoś pyta – jeśli nie jesteśmy pewni ilości propolisu w naszym kicie – dajmy do nalewki więcej niż jest w przepisie.

Dlatego też metoda z punktu drugiego jest o tyle ciekawa że – szczególnie gdy proces przeprowadzimy kilkukrotnie – to co nam pozostaje to czysty propolis a dzięki temu dawkę/proporcje jest zdecydowanie łatwiej zachować.

Czy propolis można przedawkować i czy może zaszkodzić?

No właśnie – oto jest pytanie. W teorii tak, ale w praktyce jest to w zasadzie niemożliwe. Za dawkę nietoksyczną przyjmuje się 1400 mg na kilogram ciała na dobę. Czyli zakładając, że mamy do czynienia (tak dla prostszego rachunku) z osobą z lekką nadwagą ważącą 100 kg uznawana za nietoksyczną maksymalna dawka czystego propolisu to 140 gramów. Jest to fizycznie nie możliwe, aby zjeść tyle czystego propolisu w czasie jednej doby. 140 gramów to ilość kosmiczna.

Dlatego też gdy się stosuje propolis w dowolnej postaci uważam że często popełnia się błąd używania go za mało często w dawkach w zasadzie homeopatycznych.
Za minimalną dawkę leczniczą uważa się 4-5 mg na kilogram ciała na dobę, a więc w przypadku naszej osoby z nadwagą to dobowa minimalna dawka – czyli taka dawka, która w ogóle jest w stanie wywołać jakąkolwiek zmianę w organizmie to 0,5 grama. Co przy takim dawkowaniu daje miesięcznie 15 gramów, czyli gdzie tam nam do 140 gramów dziennie uznawanych za granicę tolerancji.

Przy czym ja bym traktował tę minimalną leczniczą dawkę jako dawkę braną codziennie na wzmocnienie powiedzmy codziennie rano. W przypadku choroby, przeziębienia jakiejś infekcji czy innych schorzeń tę dawkę polecam zwiększyć o te dwa do 4 razy.

Dawka podana jakontoksyczna to wynik jednych z badań. Wyniki wielu badań z różnymi dawkami testowane na zwierzętach wskazują na zasadniczo nietoksyczność propolisu dla człowieka. Co nie zmienia faktu że propolis jak każdy produkt pszczeli może uczulać. 

pro

Podsumowanie i podziękowanie.

I dobrnęliśmy do kolejnej części opowieści o propolisie. Wkrótce planuję jeszcze krótki artykuł o robieni maści propolisowej, jej właściwościach i ewentualnym zastosowaniu no i oczywiście jak to u mnie – nigdy jasnych odpowiedzi ???? – o różnych recepturach na jej sporządzenie.

Każda z metod przeze mnie opisanych została przeze mnie przetestowana i jest używana, ale tu żadnej ameryki nie odkryłem ja jedynie korzystam z doświadczeń innych mądrzejszych od siebie. I o ile nie pamiętam już gdzie dokładnie przeczytałem o każdej z nich, w której książce czy publikacji polskiej, czy angielskiej, czy może braci ze wschodu więc linki ciężko mi jest podać. Jednak odnośnie drugiej metody chciałbym podziękować znanemu tu i ówdzie panu Józefowi Urbańczykowi, który omawiając tę metodę dość dokładnie usystematyzował mi wiedzę i – czasem wątpliwe – próby eksperymentów przy chęci pozyskania bezalkoholowego czystego propolisu.

A i jeszcze jedno. Dla tych, co lubią naukową paplaninę i obce języki nie są im straszne polecam poniższy link do badań dotyczących alternatywnych metod sporządzania roztworów propolisowych i ich właściwościach:

Alternative preparation of propolis extracts: comparison of their composition and biological activities

Jedno z opracowań badań dotyczących toksyczności propolisu: http://www.czytelniamedyczna.pl/3930,toksycznosc-i-dzialanie-alergizujace-propolisu.html

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Śledź nas na Facebooku